5. Mr. Nobody (2009)
Ponad dwu i pół godzinna wędrówka w głąb ludzkiego umysłu. Jaco Van Dormael w roli głównej obsadził Jareda Leto, znanego między innymi z występów w rockowym zespole 30 Seconds to Mars i przyznać trzeba, że muzyk ze swoją rolą poradził sobie wyśmienicie.
Mamy rok 2092, cieszymy się zaawansowana technologią, wakacje spędzamy nie na Karaibach, lecz na Marsie. W tym świecie spotykamy też ostatniego śmiertelnika jakim jest Nemo Nobody. Nasz bohater ma już sędziwe 117 lat i jako jedyny pamięta jeszcze czasy nam znane. Jest jeszcze coś – to ostatnia osoba, która umrze. Brzmi srogo, ale postęp cywilizacyjny doprowadził do takiego stanu rzeczy, iż ludzie po prostu nie umierają. Nemo przeżywa swoje ostatnie dni na ziemskim padole i jako taki analizuje wszelkie swoje życiowe dokonania.
Leto odegrał aż dwanaście wersji samego siebie. Reżyser swobodnie przenosi nas do newralgicznych punktów z jego życia oraz alternatywnych poczynań głównego bohatera, dzięki czemu tworzy niemalże nieograniczone możliwości jego kreacji. Co ciekawe, w filmie nie dostajemy odpowiedzi na to, czy opisywane możliwości i ścieżki życia są prawdziwe. Na to pytanie musimy udzielić odpowiedzi samodzielnie.
Mr. Nobody zawiera w sobie rzeszę zagadek oraz pytań o egzystencji ludzkiej, czy naturze człowieka.
[post_pagination]